FESTIWALE,  Koncerty,  MUZYKA FILMOWA,  NAGRODY,  Tofifest,  Wydarzenia

GALA OTWARCIA | TOFIFEST FESTIVAL 2018 W TORUNIU

Niepokorna będzie ta relacja, że ojojoj…

Bo są świętości, których się nie rusza! A jeśli się je już tknie, to trzeba to zrobić z odpowiednim namaszczeniem. Nie do końca udało się to podczas muzycznej części Gali Otwarcia 16. edycji festiwalu Tofifest, która odbyła się 20 października w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki w Toruniu.

Pierwsza godzina wieczornej imprezy przebiegła jednak w dostojnym klimacie za sprawą laureatów Złotych Aniołów – specjalnych nagród przyznawanych przez Tofifest za niepokorność twórczą. W tym roku jako pierwszy odebrał ją Wojciech Waglewski – gitarzysta, kompozytor, założyciel i lider grupy Voo Voo, który zdawał się być mocno zaskoczony wyróżnieniem (czyżby rzeczywiście dowiedział się o nagrodzie tuż przed jej wręczeniem?). Po nim na scenie pojawiła się Solmaz Panahi – córka irańskiego reżysera Jafara Panahiego, który mimo rządowego zakazu pracy w zawodzie nakręcił już cztery filmy, a dwa – Taxi – Teheran i Trzy twarze – zostaną zaprezentowane na festiwalu. Kolejne Anioły trafiły do Arkadiusza Jakubika oraz do Mariana Dziędziela. Obaj panowie dostrzegli paradoks przyznanej im nagrody, twierdząc, że jako aktorzy są ludźmi pokornymi. Spodobały mi się słowa pierwszego z nagrodzonych: „Stoję tu dzięki pokorze – wobec muzyki, filmu i ludzi. Chciałbym tę pokorę pielęgnować i nigdy jej nie zagubić.” Marian Dziędziel dopełnił myśl poprzednika: „Człowiek musi być pokorny wobec życia, wobec zawodu, ale nie wobec roli. To ważne słowa dla młodych: najpierw pokora, a potem kariera.” Panie Marianie, oby każdy młody artysta wziął to sobie do serca!

Pomiędzy uroczystym wręczaniem kolejnych nagród przez dyrektor festiwalu, Kafkę Jaworską, wyświetlone zostały klipy prezentujące filmowe zestawy konkursowe. Shortcut to konkurs filmów krótkometrażowych, do którego zakwalifikowało się w tym roku aż 30 tytułów z całego świata, m.in. z Polski, Wielkiej Brytanii, USA, Rosji, Holandii, Filipin czy Gruzji i Chin. Drugi imponujący zestaw to produkcje polskie, rywalizujące w konkursie From Poland. Wśród 17 mocnych tytułów znalazła się Zimna wojna. Moim zdaniem film Pawła Pawlikowskiego powinien jednak zostać pominięty w tym zestawieniu – nie dlatego, że jest zły. Przeciwnie: uwielbiam go! Jego udział w zawodach o głosy publiczności (widzowie wybierają zwycięzcę w tej kategorii) pozostawia jednak minimalne szanse innym filmom – przecież również bardzo dobrym i zasługującym na wyróżnienie. Trochę to z mojej strony przekorne, bo każdy tytuł powinien mieć prawo do ubiegania się o nagrodę. Mój głos jednak w przedbiegach należy już do duetu Kulig-Kot, zapewne podobnie jak wielu innych widzów. A może jednak się mylę i niepokorna publiczność w Toruniu wybierze inną produkcję? Wszystko okaże się w przyszłą sobotę podczas Gali Zamknięcia festiwalu. W Międzynarodowym konkursie filmów fabularnych On Air znalazło się natomiast 12 tytułów, spośród których jury (Robert Gliński, Magnus van Horn, Julia Kijowska, Łukasz Maciejewski, Adam Woronowicz i Agnieszka Żulewska) wybierze najlepszy.

W drugiej części wieczoru zabrzmiały piosenki i utwory instrumentalne pochodzące z filmów,  nowatorski sposób zaaranżowane przez Steve’a Nasha. I tu pojawia się kilka moich wątpliwości. Nie odmawiam talentu zespołowi Steve Nash&Film Orchestra, bo muzycy dawali z siebie wszystko. Nie narzekam na dobór repertuaru, który z założenia miał być różnorodny. Tym bardziej nie mogę złego słowa powiedzieć o gościach specjalnych koncertu – Wojciechu Waglewskim, Annie Rusowicz i zespole Tulia. Nie śmiałabym!

Nie mogę jednak zaakceptować niektórych aranżacji. Ballada Krzysztofa Komedy z filmu Prawo i pięść pt. Nim wstanie dzień przełożona na wersję rockową zupełnie straciła swój klimat, podobnie jak utwór Cud niepamięci. Obie piosenki wykonywał Wojciech Waglewski, włączając fenomenalne gitarowe solo. Czy jednak nowatorstwo i oryginalność mają polegać na tak drastycznej ingerencji w charakter utworu? Dużo ciekawiej wypadły piosenki wykonywane przez panie z zespołu Tulia. Kiedy powiem sobie dość grupy O.N.A. oraz temat Jamesa Hornera z filmu Avatar brzmiały intrygująco, do momentu, w którym zespół instrumentalny, a szczególnie gitara elektryczna, nie zdominowały aranżacji. Absolutnie nie do przyjęcia było jednak dla mnie wprowadzenie do ludowej piosenki Dwa serduszka z Zimnej wojny partii organowej, zupełnie niepasującej do przejmującego wykonania wokalnego Tulii ani do treści utworu. Joanno Kulig, całe szczęście, że tego nie słyszałaś! Najbardziej przypadł mi do gustu występ Anny Rusowicz, która zaśpiewała utwory ze Sztuki kochania, Pulp Fiction oraz z filmu Diamenty są wieczne. Problem z piosenkami był jeszcze jeden – zespół mocno zagłuszał głosy wokalistów. Przyczyniła się do tego zła proporcja w nagłośnieniu wokali, gitar, elektroniki i perkusji. Głośno nie zawsze znaczy dobrze…

Każdy utwór ilustrowany był scenami z filmów, z których pochodził. Tu z kolei z jednej strony słowa uznania kieruję do organizatorów za to, że nie wybrali coraz bardziej popularnych na takich koncertach animowanych wizualizacji, które zazwyczaj nijak się mają do muzyki. Szkoda jednak, że tak słabo było widać obrazy na ekranie niemiłosiernie oświetlonym przez reflektory. Czy to moc świateł, czy ich kierunek, a może źle ustawiony ekran – coś musiało być przyczyną tego, że pieniądze wydane na prawa autorskie do ujęć tak naprawdę poszły na marne.

Jeśli zatem ktoś nastawiał się na bardzo alternatywne wersje znanych piosenek i motywów filmowych, a do tego bliska mu jest konwencja muzyki rockowej i twórczość DJ-ów, nie zawiódł się koncertem otwarcia festiwalu Tofifest. Jeśli jednak całym sercem kocha pierwotne aranżacje i nie wyobraża sobie ingerencji w instrumentację i wykonanie, musiał zapadać się w sobie, słysząc tego wieczoru główny motyw z Gwiezdnych wojen. Tak jak wspominałam na początku, są świętości, których się nie rusza. Wybaczam melodię z Ghostbusters, czy z Interstellar (to było naprawdę dobre, choć mało wyraziste), ale tematu Johna Williamsa nie wybaczę!

Festiwalu Niepokorny, nie miej mi za złe tych słów. Zaraz biegnę na seanse, pokornie zabieram dzieci, znajomych i uczniów, lecz muzyczną stroną Tofifestu w tym roku nie umiem się zachwycić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *