Jesteśmy w pracowni artysty.
Jan Vermeer i jego służąca Griet stoją przy otwartym oknie…
VERMEER
(otwiera okno)
– Popatrz. Popatrz na chmury.
Griet podchodzi do okna i obserwuje przez chwilę niebo
VERMEER
– Jaki mają kolor?
GRIET
– Biały.
Vermeer odwraca głowę z niezadowoleniem.
Griet dostrzega grymas i z większym skupieniem przygląda się niebu.
GRIET
(po dłuższej chwili, mówi powoli, z przerwami)
– Nie. Nie biały… Żółty… Błękitny i szary… Mają wiele kolorów.
VERMEER
(lekko się uśmiecha)
– Teraz rozumiesz…
To chwila, w której malarz i służąca nawiązują niezwykłą nić porozumienia. Artysta odkrywa przed dziewczyną tajemnice swojej dziedziny, ale jednocześnie pokazuje jej, jaki naprawdę jest świat. Nie ma w nim jednorodnych barw. Są odcienie, rysowane przez światło. Dzięki nim rzeczywistość jest złożona, różnorodna i – piękna. Sposób, w jaki Peter Webber buduje relację między mistrzem a dziewczyną, jest niezwykle subtelny. Scarlett Johansson i Colin Firth zamknęli niewypowiedziane emocje i zakazane uczucia w spojrzeniach, tonie głosu, niepewnych gestach i mimice, które budują napięcie i nadają filmowi zmysłowy klimat.
A od kiedy zobaczyłam tę scenę, na niebo patrzę zupełnie inaczej…
____________________________________