FILMY,  Kreacja obrazu

Zachwyca wizualnie i muzycznie – „Rio 2”

Posiadanie małych dzieci – poza wieloma innymi zaletami – ma jedną, bardzo istotną: można bez skrupułów udać się do kina na film animowany i nie czuć się skrępowanym wśród dziesiątek malutkich oczek, wpatrzonych w ekran. Jako rodzice dwóch ślicznych dziewczynek z premedytacją wykorzystujemy swój status społeczny i chętnie zabieramy córeczki na seanse opatrzone sygnaturką „b.o.” (bez ograniczeń wiekowych). Bawimy się równie dobrze, co one, a jeszcze długo po wizycie w kinie poruszamy temat obejrzanych filmów, słuchamy muzyki i dajemy się wciągnąć w przemysł okołofilmowy, kupując książeczki i inne gadżety związane z daną bajką.Ostatnio zdarzyło nam się obejrzeć animację Rio 2. Wprowadzeniem do filmu – w naszym przypadku – były karty dodawane do zakupów w jednym z popularnych marketów (swoją drogą był to całkiem trafiony zabieg marketingowy). Dziewczynki rozochocone kolorowymi sylwetkami postaci z filmu na kilka tygodni przed premierą błagały nas o to, byśmy poszli na „Lio dwa” (zapis fonetyczny zgodny z wymową Oli – lat prawie 4). No i wybłagały.

Po długich reklamach naszym oczom ukazał się wreszcie świat bohaterów animacji Blue Sky. Twórcy takiego przeboju, jak Epoka lodowcowa, wyczarowali po raz kolejny bajkową krainę, której dwoma głównymi zaklęciami był… obraz i dźwięk.

Obraz

Bogactwo i intensywność barw zastosowanych w animacji przekroczyła najwyższy poziom uroku i wysmakowania. Wykreowany świat, pełen ciepłych kolorów, zachwycił mnie i ujął do głębi. Odwzorowanie krajobrazów fauny i flory amazońskiej – niezależnie od tego, na ile było ono wierne, a na ile przekształcone – pozwoliło twórcom na popisanie się zmysłem estetycznym i choreograficznym. Nie tylko statyczne lasy, wody i niebo miały magiczny wygląd. Na tle złożonym z wszelkich odcieni zieleni i błękitów wirowały postaci – jak barwne plamy, przemykające przed naszymi oczami. Tańce ptaków, stanowiące motyw charakterystyczny dla obu części Rio, zostały dopracowane co do szczegółu. Układy wykonywane przez stada papug raz przypominały wirujące kręgi, innym razem pędzące strumienie, a kiedy indziej kojarzyły się z wzorkami podobnymi do tych oglądanych w kalejdoskopie. Świeżość, czystość i jaskrawość obrazu oraz wspaniale skomponowane kadry czynią z historii opowiadanej w filmie Rio 2 ucztę dla oczu.

Na jeden szczególny element muszę zwrócić uwagę. Nie wiem, czy data premiery filmu była specjalnie wybrana z powodu zbliżających się mistrzostw świata w piłce nożnej w Brazylii, jednak mam co do tego poważne podejrzenia. Dowodem na ich słuszność może być nie tylko miejsce, w jakim toczy się akcja bajki (Brazylia – ojczyzna futbolu), ale i scena meczu piłkarskiego rozgrywanego pomiędzy dwoma gatunkami papug. Pomysł na ten wątek uważam za wyjątkowo trafiony. Mecz miał być swego rodzaju bitwą, od wyniku której zależało posiadanie określonego terytorium lasów. Losy rozgrywek były oczywiście skomplikowane, bowiem do gry włączył się główny bohater, nie do końca zorientowany w zasadach. Realizacja sceny, jej dynamika i charakter zasługują na duży aplauz.

Dźwięk

Dźwięk, a mówiąc bardziej precyzyjnie – muzyka – stanowi drugi, szczególny atut filmu. Podczas gdy utwory instrumentalne, skomponowane przez Johna Powella, nie zachwycają oryginalnością (choć są zauważalnym elementem kreowania rzeczywistości w filmie), to dobór piosenek mocno podnosi wartość artystyczną animacji. Recenzja soundtracku pojawi się wkrótce w osobnym artykule. Wspomnieć tu jednak muszę o tym, że choć charakter utworów wokalnych podobny jest do tych słyszanych w części pierwszej (Rio, 2011), to ich wartość jako odrębnych elementów pozafilmowych jest zdecydowanie większa w części drugiej. Różnorodne formy wykonań (od zbiorowych wokali, przez duety, po typowo musicalowe realizacje solowe) wprowadzają do filmu głęboką przestrzeń dźwiękową, raz potęgując wrażenie mnogości głosów (na przykład podczas tańców papug), innym razem tworząc kameralny klimat (jak choćby w kołysance śpiewanej przez Anne Hathaway – filmową Julię). Warto też zauważyć, że tym razem wyjątkowo podoba mi się pozostawienie dużej części utworów w wersjach oryginalnych. Kilka piosenek, stanowiących integralną część partii monologowych bądź dialogowych, zostało wykonanych w przekładzie (trudno by było bowiem zrozumieć dzieciom treść śpiewanych kwestii w języku angielskim). Większość jednak, będąca tłem wydarzeń, zachowana została w oryginale. I całe szczęście! Piosenki takie jak W” (otwierająca akcję) czy Beautiful Creatures (będąca tłem dla wspaniałej sceny tańca papug wśród drzew) – bardziej niż słowami – oddziałują melodią i rytmem.

Nawiązując raz jeszcze do sceny meczu, muszę przyznać, że jednego mi zabrakło. Idąc bowiem tropem moich podejrzeń o związku filmu z nadchodzącym Mundialem, oczekiwałabym, że podczas rozgrywek piłkarskich między papugami, pojawi się w tle piosenka Rickiego Martina, będąca hymnem mistrzostw w roku 1998. Charakter utworu La Copa De La Vida świetnie wpisałby się w klimat kompozycji wokalnych zawartych w filmie i wprowadziłby humorystyczny element do animacji, wiążąc bajkowy świat ptaków z naszą rzeczywistością. Szkoda, że tak się nie stało. Mimo to słuchanie soundtracku z Rio 2 sprawia ogromną przyjemność i dodaje energii i chęci do… tańca!

Nie oglądaliśmy pierwszej części przygód małej papugi Blu, jednak nie spowodowało to zagubienia w wątkach czy w zrozumieniu motywacji działań postaci. Bez obaw można traktować film Rio 2 jako odrębną całość, choć chętnie dowiedziałabym się, jak zrodziła się miłość między Blu a Julią i co takiego wydarzyło się między Blu a Nigelem… Nasze dzieci z pewnością również chętnie by się tego dowiedziały, więc znowu mam alibi, by obejrzeć kolejną bajkę.

_____________________________________

Facebook: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk

Twitter: @klubfilmowy

_____________________________________

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *