FESTIWALE,  FILMY,  Tofifest,  Transatlantyk

NAJLEPSZY Łukasza Palkowskiego

Być najlepszym, być dobrym.

Historia życia Jerzego Górskiego to gotowy materiał na scenariusz. Dziwne, że tak długo musiał on czekać na zainteresowanie polskiego kina. Nie dlatego, by rozsławić znanego już przecież sportowca, ale dlatego, by pokazać, że potęga woli człowieka jest ogromna i że dzięki niej można przełamać wszelkie bariery. Z drugiej strony – dobrze się stało, że film nie powstał wcześniej. Nie trafiłby bowiem na bardziej odpowiednią ekipę, niż ta, która stworzyła Najlepszego.

Łukasz Palkowski otrzymał propozycję nakręcenia filmu o naszym podwójnym triatloniście tuż przed pokazem Bogów na festiwalu w Gdyni. Producent Krzysztof Szpetmański przyznał, że po obejrzeniu historii Zbigniewa Religi ostatecznie utwierdził się w przekonaniu, że swój nowy projekt powierzył właściwej osobie.

„Nie chciałem, żeby ten film był smutny” – powiedział Szpetmański podczas spotkania z widzami po projekcji Najlepszego 27 października 2017 na festiwalu Tofifest w Toruniu. I rzeczywiście – choć historię Górskiego można było opowiedzieć za pomocą ponurych zdjęć, wielu przytłaczających scen i bez humorystycznych epizodów, to wizja producenta całkowicie pokryła się z pomysłem Palkowskiego, który zdecydował się położyć akcent na jasną stronę tej opowieści. A jej treść jest mniej więcej taka: nawet od najgłębszego dna można się odbić i mimo wielu przeszkód, które ściągają człowieka na powrót w dół, da się pokonać słabość. Warunkiem jest jedno – mieć cel w życiu.

Tym celem w przypadku filmowego Jerzego (rewelacyjny Jakub Gierszał!) była córka i pragnienie, by stać się na tyle samodzielnym i  odpowiedzialnym, żeby móc zapewnić jej bezpieczny dom. Po okresie uzależnienia od narkotyków i po długim czasie spędzonym na odwyku w prowadzonym przez Marka Kotańskiego ośrodku, Jerzy odnajduje sposób, dzięki któremu ma szansę powrócić do świata żywych. Mordercze treningi, determinacja i konsekwencja, z jaką dąży do kolejnych rekordów nie są jednak podyktowane chęcią zdobywania nagród czy medali. To wynik nieustannej walki samego ze sobą. To przejaw świadomości, że z nałogu tak naprawdę nigdy się nie wychodzi, a kto raz stwierdzi, że problem uzależnienia już w jego przypadku nie istnieje, prędzej czy później ponownie do niego wraca. Jerzy, świadomy niebezpieczeństwa, podejmuje walkę z samym sobą. Doskonałym zabiegiem ilustrującym zmagania bohatera jest zastosowanie motywu lustra. Odbicie staje się uosobieniem demona nałogu, który próbuje osłabić wolę Jerzego w walce z uzależnieniem. Sceny rodem z horroru (skojarzenie z tym gatunkiem sugerował sam reżyser podczas konferencji prasowej po pokazie na festiwalu w Gdyni), chwilami rzeczywiście przerażające, uświadamiają widzowi, z jak wielką i groźną siłą musiał mierzyć się młody chłopak. Tym bardziej jego zwycięstwo zasługuje na uznanie.

W walce z uzależnieniem i w przygotowaniach do zawodów Jerzemu pomagali dobrzy ludzie. To przede wszystkim filmowa Ewa (Kamila Kamińska, laureatka Złotych Lwów za najlepszy debiut aktorski w filmie Palkowskiego) –  lekarka, która zawiozła go do ośrodka na odwyk i która towarzyszyła mu podczas kariery sportowej. To również trener (świetna rola komediowa Arkadiusza Jakubika), wymagający, ale wierzący w sukces Jurka. To w końcu ojciec Grażynki, komendant policji (doskonały Adam Woronowicz), który po latach zrozumie, że jego wnuczka potrzebuje ojca. Jak przyznają twórcy filmu, niektórzy bohaterowie łączą w sobie cechy kilku autentycznych osób, dlatego odczytywanie Najlepszego jako wiernej biografii sportowca będzie nietrafione. Postaci te jednak są niezwykle istotne dla zbudowania wiarygodnego otoczenia, w którym porusza się główny bohater. Tym bardziej cieszy fakt, że zostały one obsadzone bezbłędnie. Rzadko się zdarza, aby drugi plan reprezentowany był przez tak ważne dla kina nazwiska. Poza wspomnianymi wyżej Jakubikiem i Woronowiczem zobaczymy również Janusza Gajosa (Kotański), Tomasza Kota (Okoń), Magdalenę Cielecką i Artura Żmijewskiego (w przejmujących rolach rodziców Jerzego) oraz Mateusza Kościukiewicza (Andrzej). Warte zauważenia są również role bliskich Jerzemu kobiet: Ewy (Kamińska) i narkomanki Grażynki (wzruszająca rola Anny Próchniak). Wyraziste charaktery, powściągliwość w dobieraniu aktorskich środków wyrazu i doskonałe zestrojenie obsady sprawia, że Najlepszy jest filmem, który ogląda się z zapartym tchem nie tylko z powodu samej historii. Ogromną przyjemność sprawia właśnie obserwowanie tej spójności w kreowaniu postaci. Aktorzy – wielkie brawa!

Oczywiście największy ciężar odpowiedzialności za grę spadł na Jakuba Gierszała. 29-letni aktor po długich fizycznych przygotowaniach do roli nadal odmawia zgłoszenia swojego udziału w zawodach triatlonowych (mimo że nakłania go do tego sam Jerzy Górski), jednak za rzetelną i wiarygodną kreację postaci zasłużył na laury. Zarówno jako narkoman (świetna charakteryzacja!), jak i człowiek walczący z nałogiem o jeszcze jedną szansę, a potem już jako wysportowany uczestnik zawodów – w każdej wersji bohater jest naturalny, przejmujący i budzący współczucie lub podziw. Aktor przyznaje, że nie próbował fizycznie upodobnić się do postaci Jerzego Górskiego. Zależało mu raczej na wyrażeniu osobowości, charakteru swojego pierwowzoru; na pokazaniu, na czym polega jego człowieczeństwo. Na oddaniu tego, kim on naprawdę jest. Dużą pomocą dla Gierszała w budowaniu roli były liczne rozmowy z Górskim, podczas których poznawał historię pana Jerzego, jego problemy, emocje i to, co przeżył. Po obejrzeniu Najlepszego bez wątpienia można stwierdzić, że Jakub Gierszał jest aktorem dojrzałym, a przeglądając jego filmografię, dodać należy, że jest też aktorem mądrym. Wybory, jakich dokonuje, nie pozwalają bowiem zamknąć go w żadnym gatunku filmowym ani typie ról. Gierszał poszukuje, rozwija się i bez wątpienia już dziś należy do tego pokolenia aktorów, którzy staną się solidnymi filarami naszego kina w przyszłości. Bardzo będę mu w tym kibicować!

Cóż więcej dobrego można powiedzieć: doskonały scenariusz Aghaty Dominik i Macieja Karpińskiego, świetne zdjęcia Piotra Sobocińskiego (szczególnie nocne ujęcia miasta i plenery w  Stanach Zjednoczonych), dobra muzyka Bartka Chajdeckiego (zwłaszcza podczas zawodów w triatlonie!) i rewelacyjny – na wpół oniryczny, na wpół rodem z horroru – finał, to dopełnienie filmu Łukasza Palkowskiego.

Reżyser doskonale wyważył poszczególne etapy akcji. Pierwszym jest okres narkomanii przedstawiony na tle sytuacji politycznej (jedynie naszkicowanej, by nie kierować zbyt dużej uwagi widza na wątek historyczny, tak przecież mroczny i trudny, a jednak niemający bezpośredniego wpływu na osobiste zmagania bohatera). Po dobitnym (ale nie przesadzonym) zarysowaniu tragicznej sytuacji Jurka następuje okres walki z nałogiem, podczas której zdarzają się nie tylko chwile załamania i kolejnych upadków, ale także takie, które budzą szczery śmiech i bawią (jak na przykład rozmowy z kierownikiem basenu czy z opiekunem ośrodka odwykowego). Ta część filmu jednak też nie dłuży się w nieskończoność, ponieważ nas interesuje przede wszystkim to, w jaki sposób narkoman, który stoczył się na dno, osiągnął tak wielki sukces w sporcie. I tu otwiera się trzecia pod względem kompozycji część filmu – wyczerpujące treningi i kolejne zawody, z kulminacyjnym punktem w finale. Zwycięstwo w zorganizowanych w 1990 roku zawodach Double Ironman zostało pokazane zarówno w wersji aktorskiej, jak i dokumentalnej. W zakończeniu oglądamy bowiem fragmenty zapisu biegu Jerzego Górskiego i wywiad z nim, przeprowadzony tuż po dobiegnięciu do mety. Jak znacząco brzmią jego słowa o tym, że to zwycięstwo będzie sygnałem dla tych wszystkich, którzy mają problemy z nałogami; jego osoba jest żywym przykładem na to, że można zwalczyć uzależnienie i osiągnąć coś wielkiego.

Najlepszy Łukasza Palkowskiego to film utrzymany w podobnej dynamice i nastroju, co Bogowie. Porównaniom do biografii Zbigniewa Religi sprzyja nie tylko nazwisko reżysera, ale też autora zdjęć, kompozytora i kilku aktorów oraz gatunek. Nie doszukiwałabym się jednak zbyt wielu innych elementów wspólnych, bo zarówno historia, jak i kompozycja filmu bardzo się od siebie różnią. Filmy Palkowskiego łączy jednak głęboka wiara w to, że wielki wysiłek włożony w dążenie do określonego celu ma sens i okupiony wyrzeczeniami i poświęceniem w końcu doprowadzi nas do szczęśliwego finału.

I jeszcze tytuł. Pomijając perypetie związane ze zmianą oficjalnej nazwy filmu (do której przyczynił się m.in. Marvel!), trzeba uznać, że w polskiej wersji jest ona bardzo trafiona. Jej źródłem stała się bowiem autentyczna wypowiedź Marka Kotańskiego, który podczas jednej z rozmów z młodym Górskim stwierdził, że z nałogu wychodzą tylko mistrzowie świata. I że jeśli chce się to osiągnąć, trzeba być najlepszym!

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *