MUZYKA FILMOWA,  Recenzje muzyki filmowej

„Nienawistna ósemka” Ennio Morricone – recenzja muzyki

Hateful8_1Podczas tegorocznej gali rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej stało się to, co zdarzyć się powinno już wiele lat temu, i to nie jeden raz (i nie mówię tu o zwycięstwie Leonarda DiCaprio). Myślę o sukcesie wielkiego muzyka, który swoje życie i karierę związał raczej z Europą niż z Hollywood, a którego twórczość mimo to ma przeogromny wpływ na kino – niezależnie od miejsca, w jakim powstaje. Ennio Morricone, kompozytor-legenda, wspaniały artysta i niesamowity człowiek odebrał pierwszego w swoim życiu (!) Oscara. Co prawda w 2007 roku Akademia przyznała kompozytorowi nagrodę honorową, podsumowującą niejako życiowy dorobek włoskiego kompozytora, jednak wiemy, że prestiż nagrody honorowej w porównaniu z wyróżnieniem za konkretne osiągnięcia twórcze jest nieco mniejszy. Wiele lat czekał Maestro na tę nagrodę. Czekali też miłośnicy jego muzyki. A gdy już ten moment nastąpił, zbiegł się on z kilkoma innymi wydarzeniami, które ujęte w jednej perspektywie są doskonałym świadectwem wielkości artysty.

Ennio Morricone obchodzi właśnie 50-lecie pracy artystycznej. Z tej okazji uczestniczy w wielkiej trasie koncertowej, spotykając się z publicznością spragnioną jego muzyki. (Maestro odwiedził również Polskę: w lutym 2015 roku pojawił się w Krakowie, w tym roku również w lutym przyjechał do Wrocławia.) Na początku bieżącego roku odsłonił gwiazdę ze swoim nazwiskiem w Alei Sław w Hollywood. Ostatnio zaś za muzykę napisaną do filmu Quentina Tarantino pt. Nienawistna ósemka kompozytor zdobył wszystkie najważniejsze wyróżnienia – nagrodę BAFTA, Złoty Glob i w końcu Oscara.

Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu Morricone niechętnie mówił o ponowieniu współpracy z Tarantino. Już w trakcie prac nad filmem Bękarty wojny (2009) drogi obu artystów się rozeszły. I choć reżyser zabiegał o udział kompozytora w stworzeniu ścieżki dźwiękowej do swojego kolejnego filmu (Django 2012), Morricone stanowczo odmówił (stworzył jedynie piosenkę, a nie pełną filmową kompozycję muzyczną). Jak widać, ponowne zejście się niezwykłego duetu okazało się korzystne dla obu stron.

Muzyka Ennio Morricone do filmu Nienawistna ósemka nie jest jednak najlepszym dziełem w karierze kompozytora. Wystarczy wspomnieć takie tytuły, jak Misja (1986), Nietykalni (1987), Cinema Paradiso (1988) czy Koneser (2013), aby uświadomić sobie, jak różnorodna i wielka może być muzyka włoskiego artysty, jak bardzo potrafi on wzruszać i zachwycać.  Kompozycje stworzone do najnowszego filmu Tarantino nie mają takiej mocy. Wyjątek stanowi może utwór wybrzmiewający w sekwencji otwierającej film. Na tle zimowego krajobrazu widzimy zbliżający się z oddali dyliżans. Na początku ledwo widoczny, staje się – obok starego ośnieżonego krzyża –  głównym punktem kadru. Scena ta trwa kilka długich minut – i tak samo długo wybrzmiewa powtarzający się temat muzyczny, zapętlony w monotonnej melodii, której mroczny i niepokojący klimat narasta wraz z upływem czasu. To utwór L’Ultima Diligenza di Red Rock, który stanie się muzyczną wizytówką filmu, towarzyszącą widzowi jeszcze długo po zakończeniu seansu. Temat bowiem pojawia się w filmie wielokrotnie w nieco odmiennych aranżacjach, co sprawia, że oswajamy się z nim i wychodząc z kina nucimy go przez kilka godzin (a może nawet i dni). Specyfika scenariusza Tarantino, oparta na szerokich partiach dialogowych, sprawiła, że muzyka musiała ustąpić miejsca długim dysputom prowadzonym przez bohaterów. Morricone nie miał możliwości rozwinięcia linii melodycznych czy wzbogacenia ścieżki dźwiękowej o liczne tematy muzyczne. Dlatego też zarówno po seansie, jak i po przesłuchaniu płyty czujemy pewien niedosyt. Znając dotychczasowe dokonania mistrza spodziewalibyśmy się rozbudowanej ilustracji muzycznej, różnorodnej, po prostu ciekawej. Zamiast tego otrzymujemy kilka wariacji na temat jednego motywu i nieliczne wyróżniające się kompozycje. Wśród nich szczególną uwagę zwraca utwór L’Inferno Bianco oraz najpiękniejsza chyba melodia z tej ścieżki, La Lettera Di Lincoln, towarzysząca podniosłej chwili, podczas której szeryf Chris Mannix odczytuje list od Abrahama Lincolna, należący do głównego bohatera – Majora Warrena. Na marginesie warto dodać, że oprócz utworów autorstwa Morricone na albumie z muzyką pojawiają się piosenki m.in. The White Stripes i Roya Orbisona oraz fragmenty dialogów pochodzących z filmu, co być może rekompensuje nieco jednolitość płyty.

Zdawać by się mogło, że Maestro podporządkował się koncepcji przyjętej przez reżysera i ograniczył swoją swobodę twórczą na rzecz ustalonej konwencji. Z drugiej jednak strony pojawia się pytanie: czy to właśnie nie jest przejawem kunsztu artysty? Muzyka filmowa powinna pełnić rolę służebną wobec obrazu. Skoro więc na pierwszym planie mają znajdować się dialogi, kompozytor usuwa się na plan dalszy. Gdy scena wymaga podkreślenia emocji czy nastroju, muzyka zostaje wyeksponowana i tak wpisana w sekwencję, by wywołać jak najsilniejsze wrażenie. Tak właśnie postępuje Ennio Morricone, kreując przestrzeń dźwięku w filmie Tarantino. A że muzyka może być chwilami trudna w odbiorze lub uznawana za monotonną, świadczy wyłącznie o tym, że kompozytor doskonale wpasował się w klimat filmu – przeraźliwie długiego, statycznego i wymagającego od widza ogromnych pokładów cierpliwości, choć chwilami intrygującego i zabawnego.

Wzruszający był moment, w którym 87-letni Ennio Morricone w języku włoskim wygłaszał swoją mowę, trzymając w dłoni złotą statuetkę Oscara. Maestro stwierdził, że „nie istnieje dobra muzyka filmowa bez wielkiego filmu”. Czy obraz Quentina Tarantino Nienawistna ósemka jest „wielkim filmem” – to kwestia dyskusyjna. Muzyka Morricone – biorąc pod uwagę specyfikę konwencji przyjętej przez reżysera – jest jednak skrojona na miarę i jako element budujący filmową rzeczywistość doskonale spełnia swoje zadanie. Maestro, wielkie gratulacje!

(Recenzja pojawiła się również na stronie www.soundtracks.pl)

____________________________________

Facebook: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk
Twitter: @klubfilmowy
Pinterest: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk
____________________________________

2 komentarze

  • Pocahontas Recenzuje

    W oscarowym wywiadzie powiedział, że dostał tylko informację, że ma stworzyć soundtrack do filmu i nic więcej, żadnych uwag czy próśb także miał pełną swobodę twórczą 🙂
    czasnafilm.blogspot.com

    • Anna Józefiak

      Miałam na myśli ewentualne „ograniczenia” związane z konwencją, czyli takie, które sam twórca z własnej woli respektuje, aby jego dzieło współgrało z całością. A tu Morricone się pięknie odnalazł 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *