FESTIWALE,  FILMY,  Transatlantyk

O wielkiej wartości literatury w małej animacji

Flying-booksNie mogę wyjść z podziwu dla obejrzanego niedawno krótkometrażowego filmu animowanego pt. The fantastic flying books of Mr. Morris Lessmore. Animacja ta została nagrodzona w wielu konkursach i na wielu festiwalach, zdobyła również Oscara w swojej kategorii.

Zacząć trzeba od tego, że opowieść odwołuje się do pewnych faktów i autentycznych postaci. Po pierwsze: główny bohater, pan Morris Lessmore, swój oryginalny wygląd zawdzięcza jednemu z najsławniejszych amerykańskich aktorów kina niemego, Busterowi Keatonowi. Jego znakiem szczególnym był melonik oraz wyraziste oczy i specyficzny sposób poruszania się. Po drugie: sekwencję przedstawiającą przejście wichury nad miastem zainspirowały dramatyczne sceny, jakie rozegrały się podczas uderzenia huraganu Katrina, który nawiedził Stany Zjednoczone w 2005 roku. I tu przechodzimy do trzeciego punktu: bohater porwany zostaje przez trąbę powietrzną, podobnie jak Dorotka w filmie Czarnoksiężnik z Oz. I podobnie jak tam, oglądany świat przedstawiony został w dwóch konwencjach kolorystycznych – w szarościach i w obrazach barwnych – w zależności od tego, jaki charakter ma dana scena.

Przede wszystkim jednak – jak podaje oficjalna strona filmu – inspiracją dla autorów dziełka była miłość do książek. Banalne? Absolutnie nie, gdy mamy do czynienia z autentycznym przekonaniem o wartości literatury i o jej znaczeniu w życiu człowieka. A to przekonanie jest wyraźnie widoczne w Fantastycznych latających książkach pana Morrisa Lessmore’a. 

Co takiego niezwykłego jest w tej historii? Właściwie wszystko: począwszy od huraganu, porywającego niespodziewanie naszego bohatera, przez latające książki, które trzeba nakarmić płatkami w kształcie literek i ubrać w okładki, po tajemniczą bibliotekę, gromadzącą wszelkiego rodzaju żyjące księgi.

Najbardziej niezwykłe jest jednak to, że gdy oglądam ten trwający kwadrans film, za każdym razem odkrywam coś nowego, jakiś szczegół, którego wcześniej nie dostrzegłam, a który wzbogaca znaczenie całego obrazu i każe mi szukać odpowiedzi na kolejne pytania.

Scena, której sens odkryłam dopiero po trzykrotnym obejrzeniu filmu, przedstawia szary krajobraz miasta po odejściu huraganu. Widzimy powywracane domy, kilku zagubionych mieszkańców, błąkających się między zgliszczami oraz… ziemię pokrytą grubą warstwą zapisanych kartek i pojedyncze litery, rozrzucone po okolicy. Oglądając tę scenę ponownie, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego osób jest tam tak niewiele, skoro domów jest dużo więcej… W końcu uświadomiłam sobie, że kartki, leżące w nieładzie na piachu, mają przedstawiać tych, którzy zginęli podczas ataku żywiołu. Życie człowieka jest jak książka… Księgi życia ludzi rozpadły się, rozwiał je wiatr i nie da się już ich na powrót zgromadzić i skleić, podobnie jak zgubionych liter nie da się już ułożyć w zdanie…

Wszechobecne odcienie szarości nabierają żywych kolorów w momencie, gdy w kadrze pojawiają się fantastyczne latające książki. Niosą one młodą dziewczynę, która posyła do naszego bohatera jedną ze swoich niezwykłych przyjaciółek. Morris podąża za książką i trafia do okazałego gmachu, zamieszkanego przez niezliczoną rzeszę woluminów, które tańczą, jedzą, ubierają się i… żyją. Pan Lessmore staje się opiekunem tego miejsca i również jego postać pozbywa się szarości. 

Zabieg polegający na nadawaniu barw postaciom w sposób wyjątkowy przejawia się jeszcze w jednej scenie. Otóż pan Morris zaczyna rozdawać książki, które dotąd nie miały swoich właścicieli. Piękna jest chwila, gdy szary chłopiec stojący w kolejce otrzymuje wybrany egzemplarz: otwiera go i w tym momencie z wnętrza książki pada na niego barwne światło, nadające ubraniu i twarzy dziecka jasne, pastelowe kolory. Literatura wzbogaca życie, nadaje mu barw…  
 
Niezwykła rzecz dzieje się w scenie, w której bohater próbuje ratować starą księgę, rozpadającą się i gubiącą kartki. Choć pan Morris skleił wszystkie części, księga nie odzyskiwała życia. Zaczął on więc czytać kolejne linijki tekstu (według jednego z serwisów, było to stare francuskie wydanie powieści Juliusza Verne’a pt. Z Ziemi na Księżyc). Czytając tekst, powoli przywracał księdze życie. Książka żyje, póki ją czytasz… Pan Lessmore zostaje niemal dosłownie „porwany” w świat opisywany w czytanym przez siebie tekście. Jego twarz wyraża na przemian radość, smutek, zachwyt, strach, ciekawość… Bohater zatraca się w słowach, oddaje się bez reszty i bez wytchnienia przygodom przeżywanym w wyobraźni. Literatura porywa nas w świat pełen przygód i budzi w nas najsilniejsze emocje…

Od początku filmu bohater próbuje spisać historię swojego życia. W odróżnieniu od niezwykłych mieszkańców biblioteki, jego dzieło nie umie jednak latać. Umiejętność tę nabywa dopiero w chwili, gdy autor – staruszek Morris – zamyka ukończoną już książkę: „Księgę życia Morrisa Lessmore’a”. Teraz może już odejść… I odchodzi – podobnie jak dziewczyna, którą spotkał kiedyś, błądząc po zniszczonym przez huragan mieście. Zostaje uniesiony przez wirujące wokół niego tomy prozy i poezji i jako młody chłopak odlatuje wysoko do nieba. Nie zostawia jednak biblioteki bez opiekuna. Staje się nią dziewczyna, którą w to tajemnicze miejsce sprowadziło najnowsze dzieło, spisane ręką pana Lessmore’a.

Cóż więcej mogę powiedzieć? Film Brandona Oldenburga i Williama Joyce’a wzrusza i bawi jednocześnie, zachwyca prostotą formy, ale zaskakuje nagromadzeniem alegorii i znaczeń, które trzeba odkryć, by do końca zrozumieć, czym tak naprawdę jest literatura i jak wielką rolę pełni w życiu ludzi.

O wielkości dzieła – nie tylko literackiego – świadczy między innymi mnogość odwołań i tropów, do których odbiorca musi znaleźć klucz. Ja szukałam długo i do tej pory nie jestem pewna, czy rozszyfrowałam wszystkie utajone w strukturze filmu symbole. Nie będzie więc nadużyciem stwierdzenie, że ta krótka animacja, nosząca dość długi tytuł – The fantastic flying books of Mr. Morris Lessmore – jest w swoim gatunku małym arcydziełem, które dla mnie – nie tylko dlatego, że jestem polonistką – ma ogromne znaczenie.

____________________________________

Instagram: @anna_jozefiak_klub_filmowy
Twitter: @klubfilmowy
____________________________________

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *