VARIA

Trzecie urodziny Klubu Filmowego!

Logo-1-1000pxCzas znów zatoczył koło. 1 maja mija kolejny rok od chwili, w której w wirtualnej przestrzeni zaistniał Klub Filmowy Obraz i Dźwięk. Już trzy lata trwa moja filmowo-muzyczna przygoda i wcale nie zanosi się na jej koniec! I całe szczęście!

Podobnie jak wszyscy, którzy lubią robić coś z zaangażowaniem, ja również czerpię ogromną przyjemność z mojej pasji. Wielką radość sprawia mi możliwość przebywania w moim zaczarowanym świecie – pełnym zmysłowych wrażeń, odbieranych podczas seansów w kinie, koncertów muzyki filmowej lub festiwali. Nie wiem, skąd to się we mnie wzięło, ale mam nadzieję, że mnie nie opuści! Pisanie o kinie jest niezwykle satysfakcjonujące. Zwłaszcza, gdy po opublikowaniu artykułu na blogu w skrzynce mailowej znajduję propozycję współpracy.

Co działo się przez ten rok?

Benedict Cumberbatch odwiedził Kraków. Wydana została jubileuszowa edycja muzyki Hansa Zimmera z filmu Król Lew. Michael Fassbender zachwycił mnie rolą ekscentrycznego artysty w filmie Frank. Po raz ostatni czekaliśmy na Hobbita. Otrzymywałam moje pierwsze „klubowe” akredytacje na festiwale filmowe. Bartosz Chajdecki zagrał koncert na Nowym Rynku w Toruniu. Film Powstanie warszawskie wstrząsnął mną do głębi. W Poznaniu prawie zderzyłam się w drzwiach z autorem muzyki do serialu Sherlock, Michaelem Pricem. Przeprowadziłam swój pierwszy wywiad w języku angielskim. W Krakowie stałam 10 metrów od Hansa Zimmera, a Dario Marianelli dał mi swój autograf. Również w Krakowie wzięłam udział w odsłonięciu tablicy z odciskiem dłoni Benedicta Cumberbatcha w Alei Gwiazd (tak, jestem z tego dumna!). Tradycyjnie z chorym gardłem wybrałam się na kilka seansów i spotkań podczas festiwalu Tofifest w Toruniu. To tu zobaczyłam Agatę Kuleszę, Agatę Trzebuchowską i Idę. Podczas jednego dnia w Bydgoszczy na Camerimage obejrzałam cztery fantastyczne filmy, m.in. Mr. Turner i Furię. Przeżyłam deszcz nagród dla Idy. Po raz ostatni wybrałam się w podróż do Śródziemia (i bardzo żałuję, że to już koniec). Po raz kolejny zaś oglądałam na żywo galę rozdania Oscarów, tak dla nas wyjątkową. Wraz z innymi dziennikarzami wybierałam najlepsze ścieżki dźwiękowe zeszłego roku. Obejrzałam Grę tajemnic. Dałam się oczarować muzyce Ennio Morricone podczas koncertu w Krakowie – z udziałem Mistrza. Kenneth Brannagh porwał mnie do świata niewinności i piękna w filmie o Kopciuszku. Moje dwa teksty ukazały się w ogólnopolskim czasopiśmie poświęconym muzyce poważnej. Dziś siedzę nocą przy laptopie i piszę te słowa, nie mogąc się nadziwić, jak wiele pięknych chwil dane mi było przeżyć w ciągu jednego tylko roku. A o ilu z nich nie zdążyłam napisać na blogu – nie zliczę.

Zatem jeżeli miałabym życzyć sobie czegoś jeszcze, to na pewno byłaby to prośba o czas. Aby więcej oglądać, więcej słuchać, więcej pisać… Bez szkody dla rodziny, pracy i zdrowia.

Cóż, jak dotąd udawało mi się łączyć wszystkie moje trzy pasje: życie rodzinne, pracę zawodową i miłość do kina. Wymaga to ode mnie dużo wysiłku, ale daje wielką radość. Mam nadzieję, że wytrwam w tej sztuce.

Dziękuję Wam, drodzy Czytelnicy, za to, że pozwalacie mi dzielić się z Wami pasją filmową i że wielu z Was motywuje mnie do rozwijania się w tej dziedzinie. Chciałabym zabrać Was jeszcze w wiele filmowych, muzycznych i festiwalowych podróży. Tyle krain pozostaje wciąż nieodkrytych!

2 komentarze

  • Emilia

    I właśnie to jest piękne: tyle się wydarzyło… ale ile jeszcze przed nami!!! Nowe festiwale, premiery, spotkania z naszymi idolami. Dziękuję bardzo za wspólne przeżywanie ze mną wydarzeń małych i dużych. Niech kino trwa wiecznie! 🙂

    • Anna Józefiak

      Ja też Ci dziękuję 🙂 Maraton „Hobbita”, domowe maratony (np. z „Sherlockiem”…) 🙂 I wiele wcześniejszych przeżyć (np. „Władca pierścieni” sto lat temu!)… To było piękne! Trzeba coś znowu zorganizować 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *