FESTIWALE,  Transatlantyk

PROGRAM 8. EDYCJI FESTIWALU TRANSATLANTYK W ŁODZI

Bardzo lubię tę chwilę, w której festiwal ogłasza oficjalny program – kiedy znam konkretne tytuły, nazwiska i wydarzenia. I kiedy nareszcie, po roku oczekiwania na kolejną edycję, mogę zacząć planować dni, godziny i minuty. Bo tak właśnie jest – czytam ofertę programową na każdy dzień i zapisuję w notesie interesujące mnie pozycje. Obliczając oczywiście czas na przejazd z jednego miejsca na drugie bądź szacując, czy zdążę tego dnia zjeść obiad w restauracji, czy tylko kanapkę w biegu. Ale takie są właśnie uroki życia festiwalowicza. Taki ktoś raczej będzie chodził głodny, niż opuści spotkanie lub seans.

Moja pierwsza reakcja po ogłoszeniu programu Transatlantyk Festival 2018 była dosyć chłodna. Od kilku lat muzyka filmowa, która leżała u podstaw festiwalu Jana A.P. Kaczmarka, wyraźnie schodziła na dalszy plan. Powoli wygaszane były spotkania z kompozytorami i koncerty. Filar, który dla mnie był jednym z głównych elementów poznańskiego, a potem łódzkiego wydarzenia, tracił na znaczeniu. W tym roku jeszcze bardziej odczuwam brak muzyki filmowej. Odbędzie się tylko jeden konkurs – wspaniały, ale tylko jeden (Instant Composition Contest). Nie widzę w programie spotkań z kompozytorami z cyklu Talking Piano. Nie będzie też koncertu muzyki filmowej. Ani żadnego kompozytora. Poza Diane Warren i samym Dyrektorem oczywiście. Zaproszeni goście są zacni, ale nie przyniosą festiwalowi prestiżu, jaki wniósł zeszłoroczny gość Edward Norton.

ALE…

Warto sobie przypomnieć, co jest najważniejsze w festiwalu filmowym. Filmy oczywiście. Im dłużej wczytuję się w program seansów tegorocznego Transatlantyku, tym coraz bardziej obawiam się, że nie zdążę obejrzeć wszystkiego, co chciałabym zobaczyć. Mnogość sekcji i różnorodność repertuaru dają nadzieję na to, że widzowie nie będą chcieli wychodzić z sal kinowych. Spotkania z twórcami są wartościowe, odsłaniają przecież kurtynę, za którą można dojrzeć tajemnice powstawania świata, który kochamy na ekranie. I takich kilka spotkań w programie znalazłam. Ale nic nie zastąpi kontaktu z samym dziełem filmowym – z jego kolorem, dźwiękiem, dynamiką i przesłaniem. Dlatego też z jednej strony z sentymentem będę wspominać wywiad z Johnem Debneyem, Talking Piano z Michaelem Pricem i Danielem Pembertonem, koncert monograficzny Marka Ishama czy konkurs kompozytorski oraz spotkania z przedstawicielami różnych profesji okołofilmowych. Z drugiej jednak strony zamierzam z radością oddać się przyjemności obcowania z kinem – nowszym i starszym – i bez ograniczeń będę pochłaniać obrazy, które zaproponuje w tym roku Transatlantyk Festival.

Program 8. edycji znajduje się na stronie www.transatlantyk.org. A ja czekam niecierpliwie na wersję do druku, żeby móc zakreślać kolejne tytuły i wydarzenia, licząc na to, że tegoroczny festiwal – mój siódmy! – będzie kolejnym wspaniałym czasem odkrywania magii sztuki filmowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *