Festiwal Muzyki Filmowej,  FESTIWALE,  Koncerty,  MUZYKA FILMOWA

Gala alterFMF: Drone Sounds na FMF 2016

Drone Sounds Łukasz TargoszFestiwal Muzyki Filmowej w Krakowie jest wrażliwy nie tylko na klasyczne formy wyrażania emocji w filmie za pomocą dźwięków. Zwraca także uwagę na nowe trendy, które do tej pory stanowiły jedynie pewien margines zjawisk muzycznych w kinie. W tym roku jeden z głównych koncertów poświęcony został wyłącznie muzyce dronowej – czyli opartej na pojedynczych, wydłużonych, powtarzających się tonach, wytwarzanych przede wszystkim przy użyciu instrumentów elektronicznych, smyczkowych lub tak nietypowych, że aż intrygujących. Muzykę filmową tradycyjnie kojarzymy z melodią, brzmieniem orkiestry symfonicznej i chóru. Pomysł na połączenie jej z zaawansowaną elektroniką bądź nietypowym instrumentarium może niektórym wydawać się niewykonalny. Trzeba mieć bowiem nie lada wyczucie, aby zestawienie tak odmiennych konwencji nie raziło i by było ono harmonijne. Koncert, który odbył się czwartego dnia 9. edycji festiwalu, pokazał jednak, że wielu kompozytorów nie uznaje żadnych ram czy sztywnych reguł w kreowaniu muzyki do obrazu. I że wielu z nich posiada niezwykły zmysł w łączeniu pozornie niedorzecznych dźwięków.

Podczas Gali alterFMF: Drone Sounds usłyszeliśmy muzykę czterech wyjątkowych kompozytorów: Łukasza Targosza, Cliffa Martineza, Jóhanna Jóhannssona i Josepha Trapanese. Dwaj z nich pojawili się na scenie – Łukasz Targosz w roli wykonawcy (na instrumencie array mbira), a Joseph Trapanese w roli dyrygenta. Wyjątkowymi bohaterami wieczoru byli również muzycy, grający na oryginalnych instrumentach, które wielu z nas widziało po raz pierwszy w życiu – Gorkem Sen (yaybahar), Caroline Ehret (odnes martenot), Michele Deneuve (cristal baschet) i Skuli Svergisson (6 strunowa elektryczna gitara basowa). W poznawaniu i w obserwowaniu techniki gry pomagał obraz wyświetlany na ekranie – na przemian z ujęciami z filmów, do których aktualnie brzmiała muzyka.

Pierwsza suita, wykonana podczas tego wieczoru, była spełnieniem mojego życzenia, wypowiedzianego w zakończeniu tekstu recenzji, którą napisałam w styczniu tego roku. Pozwólcie, że je zacytuję:

Mam nadzieję, że gdy pojawi się kolejna okazja, aby zaprezentować muzykę kompozytora [Łukasza Targosza] w koncertowej aranżacji, wśród utworów znajdzie się kompilacja ze ścieżki do serialu Pakt.

No i proszę – czyż FMF nie spełnia życzeń? Powiem nieskromnie, że miałam rację – wykonanie muzyki z serialu Pakt zrobiło na publiczności ogromne wrażenie. Mroczna, dramatyczna, oddająca ponury nastrój fabuły suita, pozwoliła na pokazanie możliwości, jakie daje połączenie tradycyjnej orkiestry z niecodziennymi brzmieniami, w tym – z dźwiękiem maszyny do pisania! Klimat wieczoru podtrzymały dwa kolejne tytuły – Pit Bull: Nowe porządki i Służby specjalne. W pamięć zapadł mi przede wszystkim fenomenalny występ Anny Karwan. Spotkałam się z wieloma opiniami, według których część koncertu, zawierająca kompozycje Łukasza Targosza, była jednym z dwóch najlepszych fragmentów wieczoru. Nie dziwi to jednak – wystarczy przypomnieć sobie Międzynarodową Galę Seriali z minionego roku, by przyznać, że muzyka tego kompozytora brzmi równie dobrze w połączeniu z obrazem, co w oderwaniu od niego, na żywo. I że jest fenomenalna!

Bohater drugiej części koncertu, Cliff Martinez, na kilka dni przed przyjazdem do Krakowa został laureatem Nagrody za Najlepszy Soundtrack na festiwalu w Cannes. Otrzymał ją za muzykę do filmu Nicolasa Winding Refna Neon Demon. Podczas koncertu orkiestra wykonała jego kompozycje do filmów Drive, Neon Demon, Tylko Bóg wybacza oraz My Life Directed by Nicolas Winding Refn. Niezwykła była gra dźwięków wydobywających się z instrumentów tradycyjnych w połączeniu z modyfikowanymi elektronicznie brzmieniami czy z odgłosami uzyskiwanymi z oryginalnych instrumentów perkusyjnych – na przykład z wiszącej na stojaku falowanej blachy uderzanej rytmicznie przez muzyka. Oba rodzaje dźwięków łączyły się w spójną, harmonijną całość, wypływały jedne z drugich lub zestawiane były na zasadzie kontrastu – w żadnym jednak momencie nie wywoływały wrażenia przypadkowych, zbyt odmiennych czy niepasujących do siebie. Co więcej – charakter tych kompozycji oddawał klimat obrazów – niepokojących, monotonnych czy odrealnionych.

Po przerwie muzyka dronowa zabrzmiała w pełnej odsłonie za sprawą Jóhanna Jóhannssona. Był to jednocześnie najbardziej przytłaczający fragment koncertu. Nie jest to jednak zarzut, bowiem obrazy, które ilustrowały słuchane przez nas kompozycje, w większości zawierały ogromny ładunek negatywnych emocji – od strachu i poczucia zagrożenia w mrocznym Labiryncie po napięcie i dylemat moralny w niesamowitym Sicario. Ten ponury klimat utwory zawdzięczały między innymi instrumentowi o nazwie cristal baschet. Nastrój wieczoru rozjaśniły subtelne i lekkie melodie z dramatu Teoria wszystkiego. W rytmie walca brzmiały klasyczne smyczki i harfa, tylko na krótką chwilę pozwalając dojść do głosu dźwiękom nieco mniej tradycyjnym.

Finał koncertu zaskoczył mnie i po raz kolejny przypomniał zasadę, że nie tylko znani artyści mogą nam zapewnić ogromne emocje. Często ci niepozorni, „drugoplanowi” twórcy, którym nawet Filmweb nie stworzył jeszcze biografii, dokonują niezwykłych rzeczy, zapadając w pamięć publiczności bardziej niż ich sławni koledzy. Joseph Trapanese, bo o nim mowa, zamknął piątkowy koncert w wielkim stylu. Na początek orkiestra pod dyrekcją samego kompozytora wykonała przepiękną suitę z filmu Earth to Echo. Po niej usłyszeliśmy muzykę z popularnej serii Niezgodna (Trapanese jest autorem ścieżki do drugiej i trzeciej części cyklu). Spokojny, melodyjny początek kompozycji rozwinął się w mocne i dynamiczne brzmienia pełnej orkiestry, prezentując umiejętność łączenia różnych nastrojów przez kompozytora. Po temacie z serialu animowanego Tron: Rebelia orkiestra wykonała porywającą suitę z filmu Niepamięć. Muzyka do tego obrazu stworzona została przez artystów skupionych we francuskim projekcie M83, którego członkowie (w tym autor suity) łączą różne gatunki muzyczne – między innymi rock, pop i elektronikę. W zestawieniu z fantastyczną wizją świata, prezentowaną w filmie, barwa i brzmienie muzycznej ilustracji współtworzonej przez Trapanese sprawiały niesamowite wrażenie.

A właśnie wrażenia są najważniejsze podczas tego typu wydarzeń! Gala altefFMF: Drone Sounds dostarczyła ich wiele i to w najlepszym gatunku. Co więcej – odkryła przede mną – i zapewne przed wieloma słuchaczami – nowy typ muzyki filmowej, który pozornie znany, okazuje się skrywać jeszcze wiele tajemnic. Po raz kolejny też koncert na Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie stał się miejscem, w którym szczególnie dumni jesteśmy z naszych kompozytorów. Po zeszłorocznej edycji nazwiska Targosz i Chajdecki były wymieniane jednym tchem obok nazwisk twórców takich jak Trevor Morris czy Ramin Djawadi. W tym roku ponownie z wielką przyjemnością mogę stwierdzić, że wykonanie muzyki Łukasza Targosza podobało mi się niesamowicie – bardziej niż choćby kompozycje Jóhanna Johannssona, zdobywcy Złotego Globa za ścieżkę dźwiękową do Teorii wszystkiego.

Gala alterFMF: Drone Sounds była niezwykle wymagająca. Domagała się skupienia, uwagi, śledzenia ruchów muzyków, obserwowania gry na niewidzianych dotąd instrumentach, a przede wszystkim budziła w nas mroczne, głęboko skrywane emocje, których wcale nie chcemy przeżywać w prawdziwym życiu. Takie katharsis znane jest jednak w sztuce od wieków i ma określoną przyczynę i konkretny sens. Muzyka dronowa zaś, choć nie należy do moich ulubionych gatunków, zaintrygowała mnie i odkryła przede mną nowe perspektywy, na jakie otwiera się muzyka filmowa.

#ilovefmf

_____________________________________

Facebook: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk
Twitter: @klubfilmowy
Pinterest: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk
_____________________________________

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *