„Hobbit” w listach Tolkiena
Hobbit Petera Jacksona już wkrótce. 11 lat po premierze Władcy pierścieni – Drużyny pierścienia czeka nas kolejne wielkie wydarzenie filmowe zainspirowane twórczością J.R.R. Tolkiena.
Nie mam wątpliwości, że obraz ten zachwyci widzów, krytyków i czytelników, którym spodobała się trylogia o Śródziemiu (w przeciwieństwie do filmów Jaksona, stosowanie określenia „trylogia” w odniesieniu do dzieła Tolkiena jest błędem – ale o tym może kiedy indziej). Sam zwiastun zapowiada, że powrócimy do przepięknych, cudownych i groźnych zarazem krain.
Liczę na to, że tym razem Jackson zamieści więcej pieśni i wierszy, niż w poprzednich filmach. Nadzieje te podtrzymuje śpiew krasnoludów, który stanowi tło dla zdjęć w zapowiedzi. Tę wierność oryginałowi reżyser jest winny twórcy epopei.
Rzadko zdarza się, że możemy śledzić etapy powstawania dzieła literackiego, opisywane przez samego autora. Możliwość taką dają nam pamiętniki, dzienniki oraz listy. Z nich właśnie dowiadujemy się, jaką postać miało dzieło na początku tego procesu i jak zmieniała się artystyczna wizja pisarza. Fascynuje mnie zagadnienie twórczości literackiej i z tym większą przyjemnością i zainteresowaniem czytam od dłuższego czasu Listy J.R.R. Tolkiena (J.R.R. Tolkien, Listy, oprac. H. Carpenter, przeł. A. Sylwanowicz, Warszawa 2010). Od samego niemal początku jest w nich mowa o Hobbicie. Tolkien sam wykonywał ilustracje i mapki, tłumacząc jednocześnie swojemu wydawcy, że są kiepskie i lepiej by było, gdyby zrobił je ktoś inny. Wyjaśniał pisownię niektórych słów, przyznając na przykład, że liczba mnoga dwarves jest „niewłaściwa”: „Obawiam się, że to po prostu mój prywatny błąd gramatyczny, dość szokujący u filologa; będę jednak musiał go kontynuować.” (Listy, s. 44) Rozważał też kwestię nazewnictwa poszczególnych rodzin hobbitów. Co ciekawe, pisał o tym, jakby miał na myśli ludzi żyjących w rzeczywistości…
Zaskoczyła mnie wzmianka o tym, że Tolkien zamierza napisać „ciąg dalszy” przygód Bagginsa. Im data bliższa wydaniu Władcy pierścieni (1954), tym koncepcja stawała się coraz bardziej rozbudowana i fascynująca dla samego autora. Co zrodziło się z tego drobnego zamysłu – wszyscy wiemy. Niezwykła jednak jest droga od pojedynczej myśli do epopei, która włada wyobraźnią czytelników, filmowców i innych pisarzy od niemal 60 lat… Czytam w tej chwili listy z roku 1944. Zostało 10 lat do pierwszego wydania Władcy… Jakimi ścieżkami podążał umysł twórcy Śródziemia, zachęcony powodzeniem Hobbita? Dam znać…

