Wydarzenia

Ladies Night #5 w Cinema City

Majowa Ladies Night w Cinema City była piątą z kolei, w której uczestniczyłam, więc z okazji małego jubileuszu postanowiłam zanotować kilka zdań na temat tej imprezy.

Odbywające się raz w miesiącu spotkania w Cinema City przeznaczone są wyłącznie dla pań, choć za każdym razem na sali pojawia się kilku mężczyzn, którzy na własne ryzyko decydują się na udział w „babskim” wieczorze. Przy samym wejściu każda z nas otrzymuje siateczkę  z prezentami. Pierwsza godzina przeznaczona jest na promocję produktów dla pań (m.in. kosmetyków, żywności, salonów urody, butików); równolegle do prezentacji i wystąpień przedstawicieli firm przeprowadzane są konkursy, oczywiście z gwarantowanymi nagrodami. Przy tym atmosfera jest tak swobodna i wesoła, że nawet osoby niezainteresowane niektórymi propozycjami chętnie słuchają i uczestniczą w zabawie. (Zdarza się, że poziom niektórych prezentacji budzi pewne wątpliwości, jednak zazwyczaj czas wystąpień jest ograniczony, więc można bezboleśnie przetrwać kryzys.) Po godzinie rozpoczyna się seans, a my – często najedzone i zrelaksowane – wracamy do naszej codzienności, mając w planach kolejną wizytę w Cinema City.

Tu jednak należy się drobne sprostowanie. Dotyczy ono określenia nastroju po wyjściu z kina. Nie zawsze tematyka obrazów prezentowanych na Ladies Night sprzyja relaksowi. W ciągu pięciu ostatnich miesięcy obejrzałyśmy dramat o rozpadzie rodziny („Sierpień w hrabstwie Osage”), dramat o skrzywdzonej kobiecie, której odebrano w przeszłości dziecko („Tajemnica Filomeny”), komediodramat o małej grupie niedoszłych samobójców, którzy postanawiają nie odebrać sobie życia do walentynek („Nauka spadania”), komedię o zemście zdradzonej żony i dwóch kochanek na niewiernym mężczyźnie („Inna kobieta”) oraz melodramat (?) o miłości dwojga nastolatków chorych na raka („Gwiazd naszych wina”). Spośród tych pięciu filmów tylko jeden (zemsta na mężczyźnie zawsze jest zabawna), no może dwa (finał „Nauki spadania” daje nadzieję) mogły poprawić nastrój pań. Pozostałe trzy raczej przygnębiały… I nie uskarżam się na ich poziom. „Sierpień w hrabstwie Osage” to film z wybitnymi kreacjami Julii Roberts i Meryl Streep oraz ze świetnym scenariuszem (pisałam o nim w artykule Dialog podstawą życia i… filmu ). „Tajemnica Filomeny” zachwyciła mnie występem wspaniałej  Judy Dench i refleksyjnym klimatem. Może ostatnia propozycja nie do końca dorasta jakością do poprzednich obrazów („Gwiazd naszych wina” to kolejna wersja znanego motywu młodzieńczej miłości w cieniu śmierci). W każdym razie idąc na imprezę filmową dla pań wolałabym obejrzeć coś, co pozwoli mi na moment całkowicie wyłączyć negatywne emocje. Mam nadzieję, że kolejna propozycja – ostatnia przed wakacyjną przerwą (26 czerwca – komedia „Rodzinne rewolucje”) pozostawi nas – kobiety – w wesołych nastrojach. Zwiastun daje nadzieję właśnie na taki scenariusz.

Ostatnia, majowa „noc kobiet”, była wyjątkowa ze względu na niespodziankę, która czekała na nas w holu kina, przed wejściem na salę. Jedna z toruńskich restauracji, w ramach promocji, przygotowała wielki stół zastawiony pysznymi daniami: makaronami w różnej postaci, przystawkami i winem… W półmroku panującym w holu, na czerwonym dywanie, wśród twarzy ukochanych aktorów spoglądających z plakatów i w romantycznym świetle świec ustawionych na pięknie nakrytym stole, mogłyśmy oddawać się degustacji pysznych potraw. Muszę przyznać, że taka forma promocji jest dla mnie jak najbardziej do przyjęcia. Restaurację tę z pewnością odwiedzę w najbliższej przyszłości.

Ladies Night maj 2014            Ladies Night maj 2014            Ladies Night maj 2014

Film „Gwiazd naszych wina” to raczej przeciętna adaptacja książki – odbiorcami obu powinni być raczej młodsi ode mnie czytelnicy i  widzowie. Więcej o filmie znajdziecie w recenzji w osobnym artykule.

Moje żale dotyczące repertuaru Ladies Night nie są wielkie. Najważniejsza jest przecież możliwość spotkania się z przyjaciółkami, wspólna kawa i ciasto czekoladowe przed seansem, trochę śmiechu i film, o którym można później wspólnie porozmawiać. Takie wieczory mobilizują do systematycznych spotkań z kinem i z koleżankami. Można właściwie umówić się na inny dzień i na inny film, ale wiem z doświadczenia, że zawsze znajdzie się jakaś wymówka (zazwyczaj brzmi ona: „może kiedy indziej…?”), która sprawi, że po raz kolejny spotkamy się za pół roku. Zakup biletu na długo przed terminem na Ladies Night daje pewność, że ten wieczór spędzimy razem w kinie.

Na kolejną Ladies Night na pewno się wybiorę. A teraz dziękuję Izie, Oli, Julce, Asi i Emilii za towarzystwo na poprzednich wieczorach. Do zobaczenia następnym razem!

_____________________________________

Facebook: Klub Filmowy Obraz i Dźwięk

Twitter: @klubfilmowy

_____________________________________

Jeden komentarz

  • Emilia

    Zgadzam się w zupełności. Tym bardziej, że uczestniczyłam w imprezie zwieńczonej pokazem filmu „Gwiazd naszych wina”, który ani wybitnym dziełem nie był… ani do charakteru imprezy klimatem nie pasował…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *