Sopot Film Festival 2013
(oto moja odpowiedź na tę wizję miłości); oraz przejmujący obraz Polowanie – o napiętnowaniu i ludzkiej nienawiści, z doskonałą rolą Madsa Mikkelsena. Wyłącznie dla aktorskiego popisu Michelle Williams warto zobaczyć film Take this waltz, a żeby dowiedzieć się, jak doprowadzić widza do frustracji poprzez łudzenie go nadchodzącym (kilkakrotnie) i dłużącym się finałem, można zerknąć na wątpliwe „dzieło” Xaviera Dolana Na zawsze Laurence. Niestety ostatecznie do repertuaru nie wszedł, zapowiadany pierwotnie w magazynie festiwalowym, argentyńsko-brazylijski film Obrazy, które żyją tylko w pamięci. Miałam okazję widzieć go na festiwalu Transatlantyk w minionym roku, dlatego mogę uczciwie powiedzieć, że brak tego tytułu w harmonogramie sopockiej imprezy to duża strata dla widzów. Klimat tego poetyckiego arcydzieła, niezwykle plastyczne zdjęcia i ciekawy sposób narracji poruszył mnie do głębi.
Moją uwagę zwróciły również sekcje poświęcone dokumentowi (Spectrum: DOC – tu pozycją obowiązkową jest nagrodzony Oscarem film Sugarman), kinematografii szwedzkiej (Nowe Kino Szwedzkie), retrospektywa Toma Tykwera (z genialnym Atlasem chmur) oraz koncerty muzyki filmowej granej na żywo podczas projekcji filmów niemych (idea muzycznego ilustrowania niemego kina staje się w ostatnich latach coraz bardziej popularna).

