Festiwal Muzyki Filmowej,  MUZYKA FILMOWA

W SPRAWIE (NIE)WYDAWANIA MUZYKI Z POLSKICH FILMÓW I SERIALI

Porównałam ostatnio dwie wartości: liczbę polskich pełnometrażowych filmów fabularnych i seriali, które miały polską premierę w roku 2018 oraz liczbę wydanych płyt z muzyką pochodzącą właśnie z tych produkcji.

Sporządzając listę tytułów, uznawałam również koprodukcje, pominęłam filmy animowane oraz seriale-tasiemce. Nawet biorąc pod uwagę margines błędu, wynik porównania daje do myślenia.

Ponad 50 nowych polskich tytułów pojawiło się w minionym roku w kinie i w telewizji. Wśród nich są takie kinowe hity frekwencyjne, jak Kler, Kobiety mafii, Planeta Singli 2 czy Zimna wojna, a z małego ekranu Nielegalni, Ślepnąc od świateł czy Rojst. Żadna z wymienionych produkcji nie doczekała się jak dotąd pełnego płytowego wydania muzyki. Nawet trzykrotnie nominowana do Oscara Zimna wojna, w której muzyka jest przecież jednym z bohaterów filmu! Jedyne, czym widz może się karmić po seansie, to trzy utwory śpiewane przez Joannę Kulig (Dwa serduszka – wersja polska i francuska oraz Loin de toi), opublikowane w serwisie Spotify pod jakże obiecującym tytułem: Cold War (Original Motion Picture Soundtrack).

Co nam pozostało?

Po jakie płyty zatem możemy sięgnąć, aby poznać brzmienie muzyki w polskich filmach z roku 2018? Są trzy:

  • Kamerdyner, muz. Antoni Komasa-Łazarkiewicz
  • Miłość jest wszystkim, muz. Atanas Valkov
  • Plan B, muz. Michal Novinski

Możemy do tej listy dodać jeszcze kilka tytułów, jednak z zastrzeżeniami:

  • 303. Bitwa o Anglię, muz. Laura Rossi (album wydany tylko w wersji elektronicznej i dostępny na stronie Amazon oraz w serwisie Spotify)
  • Dywizjon 303. Historia prawdziwa, muz. Łukasz Pieprzyk (fragmenty muzyki dostępne na kanale You Tube Kinoholicy – łącznie 5 minut plus teledysk w wykonaniu Edyty Górniak)
  • Zimna wojna (3 utwory dostępne na Spotify).

I choć zwłaszcza kompozycje Antoniego Komasy-Łazarkiewicza zasługują na duże uznanie, to nie mogą być one jedynym wyznacznikiem charakteru polskiej muzyki filmowej minionego roku. Brakuje przecież wielu nazwisk i wielu tytułów, dzięki którym widz przekonuje się, że muzyka również w rodzimej kinematografii jest istotnym elementem budowania filmowego świata.

Dziewięciu wspaniałych plus jeden

Pozwolę sobie przytoczyć 9 takich przykładów. I mimo że nie jest to moje autorskie zestawienie, to w całości się pod nim podpisuję.

  1. Bartosz Chajdecki – Kruk. Szepty słychać po zmroku
  2. Bartłomiej Gliniak – Jak pies z kotem
  3. Dariusz Górniok – Ułaskawienie
  4. Arkadiusz Grochowski i Marek Koterski – 7 uczuć
  5. Jan Komar i Małgorzata Penkalla – Rojst
  6. Filip Míšek – Fuga
  7. Łukasz Targosz – Nielegalni
  8. Mikołaj Trzaska – Kler
  9. Atanas Valkov – Pułapka

Gdy dodamy do tej listy 10. pozycję (Antoni Komasa-Łazarkiewicz – Kamerdyner), to otrzymamy pełny zestaw tytułów nominowanych do nagrody Polska Ścieżka Dźwiękowa Roku, która została przyznana po raz pierwszy w maju na Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. O nominacjach zadecydował zespół programowy FMF, zaś o wygranej – jury złożone z grupy liczącej około 50 dziennikarzy muzycznych i filmowych oraz krytyków.

Dlaczego wyłączyłam muzykę z filmu Filipa Bajona z powyższego zestawienia? Ponieważ Antoni Komasa-Łazarkiewicz jako jedyny spośród wszystkich nominowanych miał przyjemność wziąć do ręki płytę ze swoimi kompozycjami (za którą już jednak nie otrzymał imiennej nagrody Fryderyka: album został nagrodzony przez jury, jednak w werdykcie pominięto nazwisko autora!). Pozostali nie mieli już takiego szczęścia, by dotknąć krążka ze swoją muzyką.

Skrawki muzyki

Jury nagrody krakowskiej miało więc do dyspozycji jeden kompletny album opracowany specjalnie na potrzeby wydania płytowego oraz 9 katalogów plików w wersji elektronicznej, które nie zawsze dawały pełen obraz całego dzieła. Mówił o tym Bartosz Chajdecki podczas spotkania z kompozytorami nominowanymi do tej nagrody i z przedstawicielami jury w Krakowie. Jego materiał pochodzący z serialu Kruk… liczył niecałe 8 minut i w żadnym razie nie prezentował pełnej koncepcji muzycznej ilustracji, jaką zaplanował artysta dla całego serialu. Materiał przesłany przez pozostałych kompozytorów również nie zawsze był kompletny i pod względem opracowania dźwiękowego nie zawsze nadawałby się do bezpośredniego przeniesienia go na album (ponieważ wydania płytowego nie było w planach).

Potrzebna nagroda

Dyskusja, jaka wywiązała się między uczestnikami krakowskiego panelu, pokazała przede wszystkim, że nagroda, jaką po raz pierwszy zaproponował FMF, jest potrzebna. Jej obecność zwraca uwagę na wartość polskiej muzyki filmowej i może być dobrym narzędziem, dzięki któremu polscy kompozytorzy będą mogli promować swoją muzykę nie tylko w powiązaniu z premierą filmu (co i tak rzadko się zdarza), ale także jako autonomiczne dzieło (choć oczywiście mające swoje źródło bezpośrednio w obrazie i jemu podporządkowane).

Nie tylko wola, ale i działanie

Aby tak się stało, oprócz woli kompozytorów i oczekiwań widzów, których świadomość filmowo-muzyczna coraz lepiej się rozwija, niezbędne są także konkretne działania reżyserów oraz producentów filmowych i muzycznych. To przede wszystkim od ich podejścia zależy, czy muzyka będzie miała szansę zaistnieć poza filmem i jednocześnie o tym filmie przypominać długo po jego premierze. To oni powinni za rzecz oczywistą przyjąć, że wraz z premierą filmu w sklepach muzycznych pojawi się płyta z muzyką, przearanżowaną i dostosowaną oczywiście na potrzeby wydania płytowego (przy czym zdaję sobie sprawę z tego, że nie musi to dotyczyć każdej produkcji, bo nie zawsze muzyka w filmie pełni istotną rolę i nie zawsze ilość materiału wystarczyłaby na pełne wydanie płytowe).

Wymaga to – rzecz jasna – nakładów finansowych. Jednak w obliczu wciąż rosnącej popularności muzyki filmowej wśród widzów, a także coraz wyższego poziomu artystycznego brzmienia polskiego filmu i serialu, rozwój tego obszaru mógłby przynieść (poza korzyściami komercyjnymi) istotne zmiany. Przyczyniłby się bowiem do umocnienia polskiej muzyki filmowej wśród innych gatunków, podniósłby rangę rodzimych kompozycji (i wydań) płytowych, dałby możliwość promowania nazwisk autorów muzyki na rynku polskim i zagranicznym, stałby się bodźcem, dzięki któremu być może twórcy sięgaliby po coraz to nowsze i bardziej oryginalne brzmienia, a nade wszystko – dałby ogromną radość miłośnikom kina i muzyki, którzy nareszcie mieliby szansę bliższego obcowania z kompozycjami filmowymi i serialowymi, za którymi często tęsknią po wyjściu z kina, nie mając możliwości ponownego przesłuchania utworów. Bardzo to idealistyczne? Może tak.

Uważam jednak, że taka sytuacja mogłaby u nas zaistnieć. Nie chcę porównywać tu kampanii promocyjnych, jakie mamy w Polsce, z promocją filmów na Zachodzie czy w Stanach Zjednoczonych. Nie mogę jednak przeboleć faktu, że najlichszy nawet soundtrack z mało ambitnego filmu amerykańskiego zostaje wydany wkrótce po premierze (lub pojawia się w tym samym czasie), podczas gdy świetna robota polskich kompozytorów zamykana jest wyłącznie w ramy obrazu, choć jej potencjał sięga dużo dalej i często ma znamiona wielkiego dzieła.

Przerwać błędne koło

Słaby dostęp do muzyki z polskich filmów zniechęca widza do zainteresowania się tą dziedziną. To z kolei sprawia, że niewiele osób zna tę muzykę (bo nie ma do niej dostępu) i nie ma motywacji, by poszukiwać nowych brzmień w tym gatunku.

Co by jednak było, gdyby na półkach „w dobrych sklepach muzycznych” znalazło się – obok albumów Wojciecha Kilara – więcej płyt Łukasza Targosza, Bartosza Chajdeckiego, Macieja Zielińskiego, Radzimira Dębskiego, Antoniego Komasy-Łazarkiewicza, Mikołaja Trzaski czy innych twórców komponujących dla polskiego kina? – pytanie pozostawiam otwarte…

„Widzom należy się soundtrack”

Mam nadzieję, że nagroda dla najlepszej Polskiej Ścieżki Dźwiękowej Roku zaproponowana przez organizatorów Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie – po doprecyzowaniu kryteriów i doszlifowaniu formuły – stanie się solidnym bodźcem zarówno dla producentów, jak i kompozytorów, a w świadomości widzów wzmocni zainteresowanie tym gatunkiem, bez którego przecież dziś nie wyobrażamy sobie kina.

„Widzom należy się soundtrack” – powiedział podczas krakowskiego panelu Bartek Chajdecki, laureat nagrody za najlepszą Polską Ścieżkę Dźwiękową Roku 2018. I ja też tak uważam. Należy mi się soundtrack. I Chajdeckiemu też się należy. I każdemu z kompozytorów wymienionych powyżej.

Bo muzyka filmowa wykracza już poza sztukę, jaką jest kino, choć z niej się wywodzi. I ma prawo do własnego życia.

[Zdj. z panelu „Polska Ścieżka Dźwiękowa Roku”, A.J.]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *