Camerimage,  FESTIWALE,  FILMY,  PORTAL PRESTO

NAPOLEON Ridleya Scotta

Gdzie jest ten Napoleon?

Bardzo chciałam, żeby postać Napoleona zbudowana przez Joaquina Phoeniksa wzbudziła we mnie silne emocje. Niechby były nawet sprzeczne – od podziwu po potępienie, od współczucia po pogardę. By bohater, przez jedną połowę świata uważany za geniusza, a przez drugą – za tyrana, zatrzymał mój oddech i kazał mi zdecydować, do której części świata należę. Po seansie wolę odpowiedzieć na inne pytanie: co w filmie Ridleya Scotta było bardziej zajmujące – bohater czy obrazy i dźwięki, za pomocą których została opowiedziana historia wodza? Tym razem odpowiedź mam gotową: Dariusz Wolski i Martin Phipps pokonali wielkiego Napoleona.

Przykro mi, że nie mam Napoleonowi nic do powiedzenia. Nic. Może poza tym, że mnie znudził i że nie zobaczyłam w nim żadnej z cech, które wielką czcionką wybijały się w zwiastunie. Cesarz? Kochanek? Tyran? Legenda? Jakiś niewyraźny ten cesarz. Jakiś nieromantyczny ten kochanek. Mało straszny ten tyran. Może w legendzie dostrzegłam to „ziarenko” prawdy, ale takie jakieś było małe…

Nie wiem, do kogo kierować moje zażalenia. Czy do scenarzysty Davida Scarpy, który chyba nie był pewien, którą z cech Bonapartego chce najmocniej wyeksponować? Do reżysera, który bardziej niż na kreowaniu bohatera wolał skupić się na warstwie wizualnej? Czy jednak mieć żal do Joaquina Phoeniksa, który nie chciał lub nie zdołał przekonać Scarpy i Scotta, by dali mu większą swobodę i pozwolili wydobyć z jego postaci rys potwora i geniusza? Po roli Kommodusa („Gladiator”, reż. R. Scott, 2000) i Arthura Flecka („Joker”, reż. T. Phillips, 2019) nikt przecież nie ma wątpliwości, że aktor potrafi sięgnąć do najmroczniejszych zakamarków psychiki swoich bohaterów i przerazić nimi widza. Co się stało, że Napoleon Bonaparte u Ridleya Scotta nie dorównuje młodemu rzymskiemu cesarzowi ani komiksowej postaci? Zadam jeszcze trudniejsze pytanie – dlaczego filmowy wizerunek władcy Francji nie dorównuje jego pierwowzorowi, który przecież jest niezwykle złożony i fascynujący? […]

A jednak – „Napoleon” Ridleya Scotta ma w sobie coś, co wciąż powraca do mnie w powidokach i posłuchach… To wizualna i muzyczna warstwa filmu. Autor zdjęć Dariusz Wolski wraz z zespołem scenografów i kostiumografów oraz kompozytor Martin Phipps przygotowali dla widzów estetyczną ucztę.

Ciąg dalszy przeczytacie na stronie PrestoPortal.pl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *