Koncerty,  MUZYKA FILMOWA,  PORTAL PRESTO

MÓJ ZIMMER

Jak to jest z tym Hansem?

Monograficzny Koncert Muzyki Filmowej z muzyką Hansa Zimmera wybrzmiewa w kolejnych miastach Polski. Przy okazji toruńskiego wydarzenia postanowiłam przyjrzeć się bliżej mojej relacji z kompozytorem, który towarzyszy mi od bardzo dawna…

Pierwsze kroki w zawodzie kompozytora muzyki filmowej Hans Zimmer podjął w 1982 roku u boku Jerzego Skolimowskiego. W dramacie pt. Fucha z Jeremym Ironsem przy nazwisku Zimmera stoi etykietka „kompozytor muzyki elektronicznej”. Kiedy więc niemiecki artysta rozpoczynał swoją drogę do Hollywood, ja stawiałam pierwsze kroki – dosłownie.

Początki

Zanim jednak po raz pierwszy usłyszałam muzykę Zimmera, minęło kilkanaście lat od jego filmowego debiutu. To wtedy pokochałam Króla Lwa. Magiczne melodie wyodrębniałam najpierw z animacji oglądanej na kasecie VHS na niewielkim ekranie telewizora z kineskopem, a potem na okrągło puszczałam je z kasety magnetofonowej. Obie taśmy leżą gdzieś w przepastnych zakamarkach piwnicy, pewnie już niezdatne do odtworzenia – o ile w ogóle znalazłabym sprzęt, który mógłby je odczytać…

Muzyka z Króla Lwa wrosła w moje DNA. Jak się okazało, spotkanie z nią było nie tylko początkiem mojej znajomości z twórczością Hansa Zimmera. To ona jako pierwsza powitała mnie w złotych drzwiach prowadzących do świata muzyki filmowej, który do dziś mnie fascynuje.

Burzliwa „znajomość”

Wraz z upływem lat, mimo dobrego pierwszego wrażenia, wizerunek Zimmera, jaki zbudowałam sobie po animacji z 1994 roku, kilkakrotnie się zachwiał. Tak naprawdę dzisiaj, po przesłuchaniu znacznej części jego albumów, mam z Zimmerem problem. Z jednej strony nie potrafię odmówić mu umiejętności znalezienia brzmień odpowiednich do każdego niemal gatunku filmowego, nastroju czy epoki. Zimmer pisze muzykę do historii o starożytnych gladiatorach czy o rycerzach króla Artura. Tworzy futurystyczne kompozycje do Interstellar i Diuny. Ilustruje animowany Madagaskar, Kung Fu Pandę i Rango. A jednocześnie pisze muzykę do dramatów obyczajowych, filmów sensacyjnych, komedii, seriali i – do Bonda. Obok klasycznego składu orkiestry, chóru i solistów Zimmer sięga po brzmienia etniczne i elektronikę, eksperymentuje też z dźwiękiem, wymyślając i konstruując nowe instrumenty. Jego wszechstronność w budowaniu muzycznych ilustracji jest ogromna.

Z drugiej strony dość często odnoszę wrażenie, że w przypadku niektórych filmów artysta upraszcza swoje partytury, tworząc w efekcie mało oryginalne kompozycje. Zdarza się Zimmerowi skupiać na głównym, nośnym temacie, a spłaszczać pozostałą część ścieżki. Trąby, bębny i chóry stają się czasem zbyt powtarzalne, aranżacje mają podobny klimat, dziwnie znajoma staje się melodia, którą słyszę w kilku różnych filmach.

Ciąg dalszy artykułu przeczytacie na stronie www.prestoportal.pl.

[Zdjęcie – Anna Józefiak]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *